Krzysztof Kurdyła Krzysztof Kurdyła

MacUser od 1993 r. kiedy to trafiłem do szkoły z pracownią pełną Classiców. Pierwszy prywatny maczek Colour Classic (dlaczego go sprzedałem... :( ). Za Jobsa byłem skutecznym MacEwangelistą, za czasów Tima Cooka jestem coraz bardziej MacAmiszem i sceptykiem Nowego Korporacyjnego Apple.

Zawodowo: grafika, DTP i film ale także wdrożenia technologiczne i kierowanie ludźmi. Obecnie spokojniej i rodzinniej czyli freelance.

Blog News Nowy wpis

A więc stało się, po długich latach wyczekiwania na nowe modele Mini i MacBooka Air, Tim Cook wjechał, cały na szaro, na scenę brooklyńskiej Akademii Muzycznej i zaprezentował światu ich najnowsze wcielenia. Mam wrażenie, że nowe modele mogą sporo namieszać w ofercie Apple, choć jak bardzo, tego się już nie dowiemy. Apple w swojej skromności i pokorze zdecydowało, że od tej pory nie będzie się przechwalać poziomem sprzedaży swoich produktów.

No i stało się, 16 października aktualna wersja Mac mini dołączyła do Maca Pro 2013 i razem utworzyli elitarną grupę komputerów sprzedawanych w niezmienionej formie od ponad 4 lat. Dzięki mądremu i cierpliwemu podejściu kierownictwa Apple, cały czas możemy kupić komputer ze sprawdzonymi procesorami Intel Core z niezapomnianej 4 generacji i nie włączać się w bezsensowny, technologiczny wyścig szczurów, który widzimy dookoła.

Rewolucja która wywołało pojawienie się iPhona, przetoczyła się przez firmy z sektora komórkowego niczym potężne tsunami. Szczególnie mocno oberwały największe i najbezpieczniej czujące się na rynku firmy, z wydawałoby się niezniszczalną Nokią na czele. Wcześniej na dno poszli dwaj duzi gracze rynku biznesowego i czołowi producenci ówczesnych smartfonów, BlackBerry oraz Palm. Dziś stare marki powracają na rynek, Nokia dzięki fińskiemu HMD, BlackBerry dzięki chińskiemu TCL Corp. I właśnie ta druga firma przywróci niedługo na rynek markę Palm, której losy ciekawie splotły się z drogą Apple za sprawą Jony'ego Rubinsteina. I ten splot chciałbym wam przybliżyć.

„Gdy Jobs zabijał dyskietki też płakałeś?” - da się słyszeć przy prawie każdej dyskusji na temat nowych MacBooków Pro pozbawionych portów USB-A, HDMI, czytnika kart SD i MagSafe. Apple zastąpiło je czterema portami TB3/USB-C umożliwiającymi jednocześnie ładowanie komputera. Zwolennicy zmiany twierdzili, że stawianie na innowacyjne rozwiązania to typowa droga firmy, a usunięcie starych portów da impuls producentom akcesoriów do szybszego wejścia w USB-C. Jak wiemy impuls dostali producenci przejściówek, za to w mediach społecznościowych pojawił się prześmiewczy hashtag #donglehell pod którym sfrustrowani użytkownicy wrzucają swoje kombinacje.

Przy okazji prezentacji MBP, pojawiły się pytania o dwie prawie porzucone linie produktów, Mac Mini i Maca Pro. O ile w przypadku tego drugiego mamy deklarację że usilnie pracują nad jego następcą, to przyszłość Mini budzi większe obawy. Ponieważ wchodzimy w decydujący dla jego przyszłości okres, chcę Wam przypomnieć zmienne koleje losu tego uroczego komputera. Na koniec zabawię się też w Ming-Chi Kuo i spróbuję przewidzieć jego przyszłość ;)