Jedną z popularnych metod marketingowych w dzisiejszych czasach jest zatrudnianie różnej maści ambasadorów marki. W dużym skrócie, bierze się kogoś znanego, cenionego i lubianego, aby pokazywał się wszędzie z naszym produktem, wychwalał go, licząc że pozytywne uczucia wobec tej osoby spłyną i „pobłogosławią” sam produkt.

Aczkolwiek bywa, że ta technika przynosi odmienna skutki, jeśli przyłapie się takiego ambasadora na prywatnym używaniu produktów konkurencji. Przekonują się o tym raz za razem konkurenci Apple, gdy co rusz zdjęcia ich ambasadorów trafiają do sieci z sygnaturką „Wysłane z iPhone’a”.

Ostatnio nagłośniona sprawa dotyczy rosyjskiej celebrytki Kseni Sobczak, nazywanej „rosyjską Paris Hilton” i będącej, uwaga, kandydatką na stanowisko prezydenta Rosji w ostatnich wyborach (4 miejsce, 1,23 mln głosów). Będąc ambasadorką Samsunga w Rosji, p. Sobczak pojawiła się w wywiadzie telewizyjnym oraz na szeregu eventów z… iPhone'em X w ręku. Żeby było zabawniej, w czasie wywiadu celebrytka próbowała bardzo nieudolnie ukrywać iPhone’a przy pomocy kartki papieru, zwracając w ten sposób na niego jeszcze większą uwagę. Problem w tym, że nie osłoniła całego smartfona, a widoczna górna część z notchem nie pozostawiła Samsungowi złudzeń. Koreańczycy nie wytrzymali i postanowił pozwać niedoszłą prezydent Rosji za złamanie warunków kontraktu oraz straty wizerunkowe, wycenili całość na kwotę 1,6 mln dolarów.

Czy Samsung na pewno przewidział konsekwencje marketingowe tego ruchu? Z jednej strony, zachowanie osoby która podpisała kontrakt jest w tym wypadku wyjątkowo ordynarne i kompromitujące. To nie jest sytuacja podobna do wpadek z twitterowymi publikacjami „z iPhone’a”, gdzie w większości przypadków za błędną wysyłkę odpowiada jakiś sekretarz, asystent czy pracownik agencji. Z drugiej strony, nieuniknione nagłośnienie tej sprawy jeszcze bardziej pogarsza negatywny wydźwięk marketingowy całego przedsięwzięcia a przy okazji robi darmową kampanię największemu konkurentowi w czasie, gdy ten wprowadza na rynek ważny model, iPhone'a XR. Sytuacja na pewno jest bardzo nieprzyjemna dla działu PR koreańskiej firmy.

Dla Apple ta seria wpadek z ambasadorami konkurentów otwiera możliwości zabawnego poigrania z konkurencją. Na miejscu piarowców Apple nie powstrzymałbym się przed nakręceniem reklamy, w której jakiś celebryta po zakończeniu pokazywania się z Samsungiem, kupuje „spod lady” iPhone’a u sprzedawcy łudząco podobnego do tego z reklam „Ingenious”. Z całej sytacji wypływa też morał dla celebrytów, jeśli chcesz być ambasadorem konkurencji, a jednocześnie dalej prywatnie używać iPhone’a, reklamuj chińskie zakłady kserograficzne produkujące klony z notchem, będzie trudniej o wpadkę.

Źródło: 9To5Mac