Premiera ostatnich MacBooków Pro podgrzała atmosferę niczym i9 odpalający Adobe Premiera. Jednym z najczęściej omawianych tematów oprócz wspomnianego procesora jest oczywiście kwestia zastosowanej w MBP motylkowej klawiatury trzeciej generacji.

Jak juz wiecie z poprzedniego artykułu, Apple dzięki zastosowaniu silikonowej membrany chce zmniejszyć jej awaryjność powodowaną drobinami dostającymi się do wnętrza mechanizmu. Serwis iFixit, który pierwszy odkrył sposób w jaki firma z Cupertino chce to osiągnąć, zapowiedział dogłębną analizę i testy tej konstrukcji. A jak obiecał, tak zrobił.

Na pierwszy ogień złośliwich testerów poszło sprawdzanie głośności. Wykonane całkowicie nienaukowymi metodami testy wykazały, że nowa klawiatura jest faktycznie cichsza. Troszeczkę. Z sarkastycznego tonu wypowiedzi można się domyślić, że ta „poprawa” nie uzasadnia marketingowego szumu jaki Apple próbowało wokół tej cechy wzniecić.

Następnie przyszła pora na poważniejsze zabawy. Klawiaturę potraktowano sproszkowaną fluorescencyjną farbą a następnie piaskiem. W pierwszym przypadku, przy zdroworozsądkowej ilości pyłu, membrana wykazała swoją skuteczność. Następnie wysypano jego większą ilość a do tego agresywniej uderzano w klawisze. Przy takim potraktowaniu część pyłu pokonała silikonową barierę. Oczywiście ta część testu nie była tak miarodajna, ale otwartym pozostaje czy przy długotrwałym używaniu odkładające się cząsteczki w końcu nie przenikną do środka. Na to pytanie będą musieli odpowiedzieć najważniejsi testerzy czyli klienci.

Znacznie gorzej wypadł kolejny test. Na klawiaturę wysypano szczyptę piasku i niestety większe drobiny spowodowały ten sam efekt co w starszym modelu, całkowicie zablokowały niektóre klawisze.

Po testach przystąpiono do rozmontowania klawiatury na elementy pierwsze. Jak się okazało, nie bez przyczyny nawet pojedyncza awaria przycisku kończy się wymianą topcase’a. Cały moduł jest tak zaprojektowany, że jego demontaż właściwie musi skończyć się kolejnymi uszkodzeniami. Wielowarstwowa konstrukcja jest absurdalnie skomplikowana, w wielu miejscach użyto jednorazowych nitów. Problemy sprawia też walka z klejem, ostatnio ulubionym środkiem montażowym inżynierów z Cupertino.

Niemniej, w porównaniu do poprzednika zauważono kilka poprawek. Klawisze są trochę cieńsze (1,25 vs 1,5 mm) co powoduje że trochę lepszy dostęp aby je podważyć. Delikatnie zmieniono też sposób mocowania, dzięki czemu zmniejszono szansę na ich uszkodzenie. Szczególnie widać to po spacji, którą obecnie da się zdemontować, podczas gdy w poprzednim modelu niemal na 100% kończyło się to jej nieodwracalnym zniszczeniem.

Jednak najciekawszym elementem okazały się być wspomniane silikonowe membrany, które okazały się być jedny wielkim silikonowym elementem „wplecionym” w mechanizm klawiatury. iFixit porównał całą konstrukcję do zapisów z patentu i okazuje się że zastosowano jeden z prostszych wariantów, pozbawiony funkcji odpowiedzialnej za wydmuchiwanie cząsteczek z mechanizmu. Być może bardziej skomplikowane odmiany były zbyt trudne w produkcji.

Generalnie wygląda na to, że membrana może pomóc zmniejszyć odsetek awaryjnych egzemplarzy, o ile sama w sobie nie wniesie jakichś innych problemów (lub nie napotka na swojej drodze piasku). Ale tak czy inaczej jest to bardziej łatanie półśrodkami błędnej, nie posiadającej marginesu na błędy, konstrukcji niż stworzenie dobrego i w pełni użytecznego produktu.

Ze swojej strony polecam obejrzeć galerię z prac testerskich i rozbiórkowych:

MacBook Pro 13” Touch Bar 2018 Keyboard Teardown - iFixit

iFixit po raz kolejny wykonało kawał dobrej roboty.

Źródło: Anatomy of a Butterfly (Keyboard)—Teardown Style | iFixit