Od pewnego czasu większość fanów technologii oraz finansów obserwowała wyścig gigantów, którego metę wyznaczało osiągnięcie kapitalizacji na poziomie 1 biliona dolarów. Pretendentami były firmy Apple, Amazon, Google i Microsoft. Po ogłoszeniu wyników za trzeci kwartał fiskalny 2018, Apple ostrym sprintem wbiegło na ostatnią prostą. Aby wygrać, cena akcji musiała przekroczyć 207,05 dolara, co też uczyniła 2 sierpnia 2018 o 11:48 czasu wschodniego.

W ciągu dnia doszło do zabawnego falstartu. Część serwisów ogłosiła przekroczenie tej wartości przez Apple zbyt wcześnie. Błąd wynikał z faktu nie uwzględnienia uaktualnionej liczby akcji w obrocie. Z dokumentu 10-Q przedłożonemu przez firmę Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) kilka dni temu wynika że jest ich 4 829 926 000. Zmniejszenie ilości akcji wynika z prowadzonego przez firmę programu skupu własnych akcji i ich umarzania. W pułapkę tę wpadło np. Yahoo Finance, a za nim samo Apple, które w aplikacji Giełda używa danych właśnie tej firmy.

Niemniej, cena akcji osiągnęła ten kosmiczny poziom i tym samym Apple stał się pierwszą firmą w Stanach Zjednoczonych, która może pochwalić się takim osiągnięciem. Na świecie udało się to tylko przez chwilę chińskiemu molochowi PetroChina w 2007 r., ale było to w czasach szczytu bańki spekulacyjnej, która spektakularnie zakończyła się niecały rok później. Obecna wartość tego przedsiębiorstwa to około 200 miliardów, więc ten ich bilion możemy spokojnie uznać za niesmaczny żart rynków kapitałowych.

Jak wspomniałem, kluczem do zwycięstwa okazały się być doskonałe wyniki finansowe 3 kwartału fiskalnego oraz pozytywne przewidywania analityków co do nadchodzących premier sprzętowych. Wszyscy spodziewają się sukcesu zarówno iPhonów 2018, jak i rozruszania rynku tabletów i Maków poprzez nowe modele iPadów Pro, MacBooka Aira, niektórzy wierzą też w nowego Maca Mini. Również strach przed wojną gospodarczą, artykułowany mocno przez samą firmę, nie zdołał przebić efektu iPhona X.

Oczywiście sama kapitalizacja na tym poziomie w praktyce niewiele zmienia. Jest to powód radości dla posiadaczy akcji, jest prestiżowym smaczekiem do omówienia przy winie pomiędzy Cookiem, Bezosem, Nandellą, Pagem i Brinem. Przede wszystkim jest symbolem sukcesu dwu CEO Apple, Jobsa który zbudował fundamenty i markę oraz Cooka który doskonale potrafi to monetyzować.

Co do samych akcji, dalsza część sesji przebiegła spokojnie, po chwilowym wyskoku na poziom 208,38 dolara ustabilizowała się tuż nad nowo osiągniętym progiem. Sesję zamknięto ceną 207,38 dolara. Zapewne na najbliższej sesji akcje zatańczą wokół tej magicznej granicy, tak bywa przy przekraczaniu tak ważnych progów psychologicznych, ale w najbliższym czasie można spodziewać się dalszych solidnych wzrostów cen akcji Apple.

Zdjęcie: Pixabay : piviso